26 lat temu, Berlin
- Gratuluję urodziła Pani dwie cudowne dziewczynki. - poinformowała uśmiechnięta pielęgniarka, wyciągając dłonie w geście radości. Kobieta, leżąca na niewygodnym łóżku szpitalnym oniemiała. Zamrugała kilkakrotnie, upewniając się, iż jest to jawa i spuściła podbródek. Zerknęła na oddalającą się postać sanitariuszki i ukryła twarz, pokrytą kropelkami potu w własnych, filigranowych dłoniach. To nie tego się spodziewała. Nie o tym informował ją lekarz, prowadzący. Miała wydać na świat zdrową córkę, a nie rozwydrzone bliźniaczki.
- Chirurg poinformował, że dziecko, które urodziło się później ma znaczne problemy z oddychaniem i ogromną niedowagę. Musimy je umieścić w inkubatorze. - zaoponowała salowa po czym trzasnęła drzwiami. Huk odbił się echem w głowie świeżo upieczonej matki, która przymykając zmęczone powieki,oddaliła się do krainy Morfeusza.
***
- Chcesz ją tutaj zostawić samą, taką bezbronną? - zapytał zszokowany mężczyzna, patrząc prosto w zaszklone oczy małżonki. - Jesteś pewna? Może uda nam się jakoś wyskrobać oszczędności... - szepnął niemal bezgłośnie, powstrzymując kolejną falę łez. Postać płci żeńskiej pewnie kiwnęła głową i spuściła wzrok na maleństwo, które tuliła.
- Nie mamy tyle pieniędzy. Nie utrzymamy dwójki szkrabów. Inna rodzina zajmie się nią lepiej, zapewni jej lepszą przyszłość.- odrzekła półgłosem po dłuższej chwili milczenia. Zacisnęła palce na silnej dłoni męża i przyłożyła owy splot kończyn do swego, rozgrzanego policzka.
- Dlatego nie chciałaś jej zobaczyć? Bałaś się, że będziesz miała wyrzuty sumienia? - pogładził kciukiem jej nadgarstek i ukradkiem zerknął na swą potomkinię. Spała smacznie w ramionach rodzicielki, co jakiś czas otwierając usta, w celu nabrania większej ilości powietrza. Jego zagadnienie spotkało się z ponownym potwierdzeniem kobiety, która również powstrzymywała szloch.
- Lekarz powiedział, że jutro powinnam dostać wypis. Poród przebiegł bez problemu. Im szybciej stąd wyjedziemy tym lepiej. Niemcy to nie miejsce dla nas. Tyle przykrości nas tu spotkało, a stale wracamy do naszej rodziny, która ciągle nas rani. Musimy stąd uciec, raz na zawsze. - poinformowała stanowczo, składając na czole malutkiej istoty delikatny pocałunek.
***
- Muszą Państwo zrzec się praw do dziecka i podpisać w tym miejscu. - powiedziała z ogromną pogardą w głosie urzędniczka z opieki społecznej. - Nie jestem w stanie zrozumieć państwa decyzji, ale nie mnie ją oceniać. - chrząknęła znacząco i podsunęła papier bliżej małżeństwa. Mężczyzna i kobieta skrzyżowali spojrzenia po czym wzięli do rąk dwa różne długopisy i złożyli koślawe zaświadczenie.
Surowa istota z urzędu odsunęła krzesło, wstała i ruszyła do wyjścia, nie zaszczycając pary nawet jednym spojrzeniem. Drzwi zamknęły się za nią z trzaskiem, a w pomieszczeniu pozostał po niej słodki, wręcz duszący zapach perfum. Następnie dwie kolejne postacie opuściły pokój.
Dziecko, które smacznie drzemało w sali obok nie miało zielonego pojęcia o Bożym świecie. Szkrab, bytujący w ramionach Swej matki zmrużył jaśminowe powieki. Wszystko ograniczało się do błogiego snu. Mała dziewczynka podłączona do wielu urządzeń, nieprzykuwających jej uwagi, jak i ta szczęśliwa, mająca zapewnioną rodzinę i miłość, obie nie wiedziały, że w życiu spotka je wiele pustych obietnic, które znacznie odmienią ich usposobienie i charakter.
**********
Jest i prolog.
Czy mówi on dostatecznie wiele?
Sami oceńcie.
Witam Was w nowej historii, w której zobaczycie wielu bohaterów.
Podpowiem, że będą związani ze światem sportu, ale więcej informacji znajdziecie tutaj już 17 czerwca.
Do napisania gołąbeczki <3 3>
Pozdrawiam ;*